poniedziałek, 30 czerwca 2014

"O tym, jak zostałem ultrasem" - Bieg Rzeźnika 2014

Stało się. Tak po prostu. Sny (ale tylko te dobre) stały się rzeczywistością . Czas przyszły zamienił w czas przeszły. Dokonany.




Fascynujące zdjęcie nieznanego mi autora. Pobudzało wyobraźnię, motywowało do wysiłku. Teraz mam swoje własne. Podobne.





Zdobyłem swój najnowszy everest. Dobiegając na metę XI Biegu Rzeźnika stałem się ultrasem. A gliniany medal jest namacalnym dowodem, że ja, Kawaler Wieczorową Porą, mogę robić rzeczy kosmiczne. Jeśli tylko zwalczę własne lenistwo. I parę innych, ale to przede wszystkim.




Everest tym bardziej piękny, bo osiągnięty w ukochanych Bieszczadach i w zacnym towarzystwie Eweliny. Tak, tej odważnej, co to ma wszystkie polskie góry odhaczone. Co bije rekordy na GSB. Co na relaksujący spacerek idzie sprawdzić, "co tam na Świnicy, Panie, słychać?".

Pobiegliśmy jako "Krupówki na Monciaku". Compostelka z Zakopanego i Kawaler z Sopotu.


Powstało krótkie wideo.





To na zewnątrz. A co w duszy grało? Emocje wciąż zbyt duże, by oddzielić rzeczy istotne od nic nie znaczących drobiazgów. Póki co wszystko jest ważne. Przyjdzie czas, że i to opiszę.



Były szeroko otwarte oczy. Z emocji - na starcie. Ze zgrozy - gdy łydki Compostelki postanowiły się spiąć stanowczo przedwcześnie. Ze szczęścia - pijąc sionkową herbatę, przywracając żołądek do świata żywych. Z ekscytacji - gdy przemierzając połoniny czułem ten zachwycający bezkres. Ze wzruszenia - gdy na mecie "wytrząchałem paprochy" spod powiek.


Dziękuję wszystkim, którzy wierzyli. Każde dobre słowo, każdy zaciśnięty kciuk, każda pozytywna myśl, każdy zbity wazon - to one "wciągnęły" mnie na Caryńską. A nie było to łatwe - na podejściu, dosłownie chwilę przed nami, zemdlał jeden z biegaczy. Folia NRC, nogi wyżej, telefon do GOPR - w głowie kotłowały się różne czarne myśli.
Tym, co nie wierzyli, też dziękuję - uwielbiam Wam robić na przekór :)

Ukłony dla mego Klubu Kibica, przede wszystkim pod postacią reprezentującej go Siony, która uratowała Eweliny łydki i mój żołądek, a potem obfotografowała nasze manewry wyprzedzania na Wetlińskiej.

Ewelinie gratuluję podjętej decyzji o starcie ;) Przełamania strachu, obaw. I wytrzymania ze mną tych kilkunastu godzin - medal się należy, jak nic!

Było pięknie.


Co teraz? Wewnątrz jakaś taka pustka nastała. Drobne otępienie. Kilka przestraszonych spojrzeń wokół: " Co dalej?". Dopiero po dłuższym czasie na pierwszy plan przedarła się, w sumie od ponad roku oczywista, myśl pt.: "GRAŃ TATR 2015". Za czternaście miesięcy. Taki Rzeźnik, tylko szybciej, bardziej pionowo i po skałach. 




"Jak spadać, to tylko z najwyższego konia" - póki co trzymam się w siodle. mocno.






Statystyki:


Lokata Nr Zawodnik 1 Zawodnik 2 Kategoria Nazwa drużyny
     Żebrak
        Cisna
         Smerek
        Berehy
         META
czas
etap I
czas
na PK
Poz. czas
etap II
czas
całkowity
czas
na PK
Poz. czas
etap III
czas
całkowity
czas
na PK
Poz. czas
etap IV
czas
całkowity
czas
na PK
Poz. czas
etap V
czas
całkowity
1 614 Wiśniewski Kuba Sobczyk Przemek MM(1) Tatra Running Team 01:32:39 00:00:04 1 01:15:11 02:47:50 00:00:30 1 02:10:07 04:57:57 00:00:40 1 01:45:36 06:43:33 00:00:08 1 01:10:31 07:54:04
429 570 Domańska Ewelina Łazarek Daniel MIX(49) Krupówki na Monciaku 02:33:39 00:00:20 449 02:23:53 04:57:32 00:20:28 479 04:09:36 09:07:08 00:21:21 464 03:34:52 12:42:00 00:00:01 435 02:10:20 14:52:20

XI Bieg Rzeźnika: 
                                77.83
                     3265
                     3122
 14:52:20
 5.4

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz